Są czasem ludzie, z którymi rozmawiasz pół godziny a czujesz się, jakbyście znali się kopę lat. Przez to nasza rozmowa podczas podpisywania umowy czy już przez samym ślubem obrała formę dialogu ze starym znajomym.
Marcie i Pawłowi, nie zależało na detalach, mało tego, polecili mi (Hubertowi), że mam je zignorować na rzecz zdjęć reportażowych – w to mi graj. Nie chcieli mieć na zdjęciach “inwentaryzacji” zakupionych detali, ponieważ zależało im na zdjęciach, na których będą czułe spojrzenia i uśmiechy, czyli po prostu prawdziwe emocje. Dla mnie, te słowa zabrzmiały jak melodia, jako fotograf reportażowy nie mogłem usłyszeć lepszej prośby od Pary.
Całe wydarzenie miało miejsce Jaroszewskim Wzgórzu. Lokalizacji, która bez względu na porę dnia pozwala na niesamowite zdjęcia. Moim zdaniem jest to jedne z najładniejszych miejsc na tego typu wydarzenia w Wielkopolsce.
Opowieść o autentycznych emocjach stoi przed Wami otworem:). Niech zdjęcia opowiedzą resztę.
Ty druha we mnie masz! czyli Plenerowy Ślub Oli i Bartka w stylu rustykalnym
Wyobraźcie sobie rzemieślnika. Może to być szewc, krawiec, piekarz czy kucharz. Otóż każdy z tych czterech wymienionych zawodów ma swoje konkretne zadanie – zadowolić jak największą rzeszę klientów, robiąc wszystko tak, jak wymaga tego ogół.
Dokonajmy jednak w tym obrazku drobnej modyfikacji. Niech każdy z nich, wykonuje swoją pracę tak, jak tylko on lubi. W tym momencie krawiec zaczyna szyć tylko takie fasony, jakie mu odpowiadają, staje się w tym specjalistą i przyciąga do siebie rzeszę zainteresowanych tą wąską niszą.
Tak samo robi szewc przestawiając się wyłącznie na produkcję swoich ulubionych butów, piekarz robi tylko swoje ulubione rogale itd.
Jak to jest u nas?
U nas jest podobnie w kwestii fotograficznej, nie szukamy siebie w tym, co lubi ogół. Najlepiej czujemy się w fotografii naturalnej. To znaczy niepozowanych sesjach i reportażu, który jest prowadzony bez wpływania na wydarzenia. Dlatego, lubimy skupić się głownie na emocjach, uśmiechach i to właśnie robimy.
Dzięki temu niczym wspomniani wcześniej rzemieślnicy, przyciągamy do siebie pary, którym również zależy na autentyczności. Poza, beza i pompa nie mają u tutaj miejsca, bo są zamienione na bezpretensjonalną klasę i szerokie autentyczne uśmiechy.
Nie inaczej jest w przypadku reportażu, o którym dzisiaj piszemy. Ola i Bartek, czują się bardzo dobrze w estetyce rustykalnej. Zadbali o każdy detal jednak ze względu na swoją absorbującą pracę nie robili wszystkiego sami a przekazali dbałość o detale załodze Białe Historie.
Całość wydarzenia miała miejsce w malowniczej lokalizacji, jaką jest Villa Natura w Dolsku. Zobaczcie, co oznacza “dbać o detale” przy jednoczesnym spontanicznym oddaniu się emocjom. Zapraszamy do Bajki Oli i Bartka
Ty druha we mnie masz!
Sala przygotowana przez Białe Historie, tuż przed przybyciem gości
Butonierki korespondujące z całą estetyką
Frezowane zaproszenia na ślub
Nietypowe bukiet i równie nietypowe obrączki
Zauważcie, że materiał z którego są zrobione buty to ten sam, z którego zrobiona jest mucha :)
Drewniany zegarek Plantwear idealnie koresponduje z tą estetyką
Trzy psy przyszły!
First Look
First Look
Czy może być piękniej?
Nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy nie wykorzystali tak pięknego otoczenia, do zrealizowania szybkiej plenerowej sesji ślubnej w dniu ślubu;)
Ola i Bartek dali sobie radę bez problemu. Całość zrealizowaliśmy w stylu, który jedni nazywają „livestylowym” inni natomiast poprostu naturalnym;). Jakby tego nie nazywać, zależało nam na tym, aby bez pozowania przedstawić łączące naszą parę uczucie. Takie sytuacje nie wymagają ustawiania i starań w nadawaniu formy;)
Rok 2018 był super! Pozwolił nam się bardzo rozwinąć oraz zwiedzić malownicze miejsca, w których nasze Pary przeżywały wzniosłe chwile. O to w sumie w tym wszystkim chodzi, takie podróżowanie w poszukiwaniu wzruszeń to super “praca”.
Do rzeczy, tak samo jak w zeszłym roku, tak samo w tym, przedstawmy Wam naszą składankę The Best of 2018!
Nasz poprzedni wpis na blogu o sesji w dniu wesela cieszył się tak dużą popularnością, że finalnie został opublikowany na prestiżowym blogu ślubnym Bridelle.
Naiwnym by było nie skorzystać z tej dobrej passy aktualizując temat, bo przecież od zeszłego wpisu minął rok. W w tym czasie zdążyliśmy zebrać do naszego portfolio kolejne piękne zdjęcia z sesji plenerowych w dniu wesela.
W dniu ślubu czas płynie w innym tempie, w sumie to on nie płynie tylko galopuje. Często jest tak, że Pary mają wrażenie, że czas od przygotowań do tortu zleciał w godzinę.
Sesja w dniu ślubu jest magicznym zwalniaczem czasu. Pozwala oderwać się od zgiełku.
Wybieramy się wtedy w trójkę na maksymalnie paro nasto minutową sesję, najczęściej podczas zachodu słońca (podczas tak zwanej “złotej godziny”), aby nadać fotografiom dodatkowej nuty romantyzmu.
Kolejnym atutem, jaki daje sesja, jest możliwość zatrzymania w kadrze emocji towarzyszących temu wyjątkowemu dniu. Para nigdy nie będzie wyglądać tak samo jak w tej właśnie chwili.
Ta banalna kwestia porusza nie tylko takie aspekty jak wygląd bukietu ślubnego, fryzury, a przede wszystkim doskonale urozmaica zestaw zdjęć z tego dnia.
Dzięki zrealizowanej sesji można pozwolić sobie na to, aby sesja plenerowa dowolnego dnia była mniej glamour. Natomiast skupiła się bardziej na osobowości osób fotografowanych.
Pokazując je w ich naturalnym otoczeniu, w miejscach, które dla Pary są ważne.
Mowa tutaj np. o parku, w którym się spotykali, lesie, w którym lubią razem spacerować, plaży, na której Panna Młoda przyjęła oświadczyny.
Sesja tego typu powinna być realizowana bez pośpiechu i presji, taką swobodę uławtia materiał zrealizowany właśnie w dniu ślubu.
Słoneczny dzień, ciepły wiatr i promienie przebijające się przez jeszcze zielone liście. Mamy początek polskiej jesieni. Wchodzimy do domu panny młodej. Pokój, w którym ma odbyć się błogosławieństwo od razu robi na nas wrażenie. Bardzo mało mebli, jasno szare ściany, drewniana podłoga, sporo miejsca. Wymarzony plan dla fotografa. W oczy rzuca się przepiękny, wyeksponowany fotel, który swoją stylistyką przypomina czasy PRL. Jak się później okazuje mebel faktycznie jest bardzo stary. Paulina, która na co dzień jest architektem, odrestaurowała go i przywróciła mu dawną świetność.
Obrączki P&J w akompaniamencie kopert, w których wysyłali zaproszenia.Buty i bukiet Pauliny oraz retro fotel o którym pisaliśmy wczesniejPieski zawsze rozluźniają atmosferę ;)
Przygotowania trwają dalej…
W pokoju znajdują się również inne rzeczy, które pamiętają minione czasy. Welurowa muszka, którą za chwilę założy Jacek należy do garderoby jego taty. Czyli tradycji stało się za dość. Na swoje pięć minut czekają także spinki do mankietów przekazywane z pokolenia na pokolenie, a po raz pierwszy założył je dziadek pana młodego.
Spinki po dziadku, super mieć taki akcent na sobie w dniu ślubu…
Mimo lekkiego podenerwowania czas sączy się z każdym łykiem kawy. Brak przedślubnego chaosu, który często widujemy przed ceremonią. Nasza para zdaje się o nic nie martwić, ponieważ ślubem zajmowali się osobiście, dopinając wszystko na ostatni guzik. Paulina, która jest estetką czuwała nad wizualną stroną wydarzenia, wybierała kwiaty, przygotowywała dekoracje. Widać, że na wszystko był pomysł, dlatego oprawa jest tak autentyczna.
Lubimy zwracać uwagę na takie akcenty. Dłonie opowiadają wiele historii, szczególnie te z pierścionkiem zaręczynowym ;)Mama pomaga Jackowi podczas zakładania spinek – to bardzo odpowiedzialne zadanie :D
Coś niebieskiego – suknia mamy Pauliny to tak naprawdę pretekst , żeby wspomnieć tutaj rodziców pary młodej. Często widzimy wiele wzruszających kadrów: od błogosławieństwa aż do podziękowań na weselu, ale szczególnie miło jest nam fotografować ludzi, którzy nie wstydzą się okazywać swoich uczuć. I tak było tym razem…
Oto nasz 2017 w 3 min. W zeszłym roku zwiedziliśmy wiele miejsc gdzie poznaliśmy wspaniałych ludzi oraz ich historie. Dzięki naszej pasji, udało się wiele pięknych chwil zamknąć w ramy zdjęć.
To jest dobry moment na to, żeby podziękować tym wszystkim Parom, z którymi mieliśmy możliwość spędzić te piękne i jak ważne momenty. WIELKIE DZIĘKI!
Sesja ślubna na Cytadeli w Poznaniu. Czasem miejsca, które mijamy codziennie stają się dla nas niezauważalne. Każdy jednak patrzy na rzeczywistość przez pryzmat własnych doświadczeń. To co dla jednych będzie zwykłym parkiem, dla innych stanie się “tym” właśnie parkiem, w którym uczyli się jeździć na rowerze, bądź chodzili spotykać się z tymi, którzy z czasem stali się “tymi” jedynymi ;). W takim miejscu odbyła się właśnie sesja Patrycji i Jarka.
Prowadzimy strumień emocji, układamy z niego taniec uczuć, pomagamy je wyrazić, ale nie wkładamy ich w żadną formę.
Tyle o niepozowaniu i klimacie. A co z resztą? Stylizacja? Jeśli jest to sesja miłosna (nasza alternatywna nazwa na sesji „narzeczeńskiej”, lub po prostu „casualowa” mówiąc korpomową). Wystarczają wtedy po prostu ubrania bez napisów czy wzorów, najlepiej sprawdza się zawsze modna biel :) Sesja w dniu ślubu natomiast jest często takim naszym „must have” chociażby dlatego, że Para nigdy nie będzie wyglądać tak samo jak w tej chwili.
Ta banalna kwestia porusza nie tylko takie aspekty jak wygląd bukietu ślubnego, fryzury, a przede wszystkim doskonale urozmaica zestaw zdjęć z tego dnia. Ponadto, jest to idealny moment na to, żeby Para skupiła się na sobie, jednocześnie odpoczywając od weselnego zgiełku. W kwestii sesji poślubnej natomiast, można się trochę bardziej wyluzować. Panna Młoda nie potrzebuje już misternego przygotowania przez fryzjerkę i wizażystkę, rozpuszczone włosy i lekki makijaż codzienny w zupełności wystarczą. Jeśli o Panu Młodym mowa, to zostawienie marynarki w samochodzie jest wystarczającym zabiegiem stylizującym :D.
Dziś przedstawiamy krótki wpis o sesji plenerowej Patrycji i Jarka którą zrealizowaliśmy na znanej, mijanej codziennie przez wielu przechodniów WYJĄTKOWEJ Poznańskiej Cytadeli.
Sesja ślubna na Cytadeli w Poznaniu. Zobacz inne sesje tutaj.
Tym razem ekspresowo, o tym jak oddajemy zdjęcia ;)
Po zakończeniu reportażu zabezpieczamy zdjęcia, po czym przystępujemy do obróbki. Każde ze zdjęć, które oddajemy w Wasze ręce jest obrobione indywidualnie (niedawno dodatkowo rozbudowaliśmy naszą ofertę – zobacz). Dlaczego? Ponieważ nie ma dwóch takich samych fotografii, każde różni się od poprzedniego światłem, kadrem i emocjami. Efektem naszej pracy jest urozmaicony reportaż. Trudno było by potraktować wszystkie te zdjęcia takimi samymi paletami barw, nasyceniem czy kontrastem… nie mówiąc o retuszu.
Całość zamykamy na stronach albumu, którego kompozycję i oprawę wybieracie Wy. Mowa tutaj o projekcie stron jak i o materiale (dwa typy płótna i ekoskóra) albumu. Ten natomiast ląduje w drewnianym pudełku razem z pendrivem. Zobaczcie sami :)
Zobaczcie jak wygląda album na zdjeciach. To czasem zaskakujące jak wiele pięknych historii można zamknać w takiej fotoksiążce.